środa, 14 grudnia 2011

Heroizm dla początkujących albo pranie mózgu

W wersji mniej literackiej, ale jednak.
Czas akcji, jak na dzieło przystało: każda środa pomiędzy 6:15 a 8:45

I
Jeszcze minutkę poleżę... nie, nie zamykaj tych oczu, bo już nigdy nie wstaniesz.
No dobra, hops. Ał, ała światło, szzz... zaraz wszystkich obudzisz. Tak, właśnie tak - noga za nogą, nie potknij się o samą siebie.... spaaaaać.
Brr, woda. Zaraz, co to ja miałam?... Nie, nie idź w stronę łóżka. Dobrze, teraz kuchnia... Głośniej już się nie dało?
Ufff, siedzę. Nie zasypiaj na tym krześle!
O, mam jeszcze 10 min zapasu?
Za tydzień wstaję później!

II
Stuk stuk, stuk stuk.
Gdyby można było podeprzeć powieki wykałaczkami i nie przebić sobie przy tym skóry. Jak wrócę, to idę spać, obiecuję. Uważaj, schody!
Stuk, stuk. No, wreszcie. To gdzie ten autobus? Wolniej, szalony! Oooo, ciepłooo. Spanko?
Nie zamykaj oczu, nie jesteś jedyną bohaterką we wsi.
Popatrz! Możesz udawać, że to poświęcenie dla drużyny. Idziesz na trening, nawet plecak jest. A że bladym świtem? Odeśpisz potem.
Stuk, stuk, jaaaak mi się nie chce...
Za co?
Co mi do łba strzeliło, żeby tak bladym świtem? I jeszcze specjalnie o ten basen zabiegać? Nigdy więcej!
Masochistka, wiadomo już czemu na tych studiach jestem.

III
Ooo, ciepło! Siedzę... Spanko?
Nie ma mowy, nie wyjdę tam... brrr. Za Chiny ludowe, choćby mnie wołami...
No dobra, niech mu będzie.
Co to k..wa jest?! Chyba im się przecinek zgubił - jak to jest 28 stopni, to ja jestem święta wstawimię.
A nie jestem.

IV
No, nie było tak źle.
Autobus... byle usiąść, byle usiąść.
Popatrz na tych wszystkich ludzi: oni jeszcze śpią, a Ty już coś osiągnęłaś. We are the champions i te sprawy... Nawet nie widzą, że wyglądasz jak mały ćpunek z przekrwionymi i podkrążonymi oczami.
Obcasy.
Dobrze, dzisiaj nie wezmą mnie za nieletnią. Nie żeby w ogóle ktokolwiek zwracał uwagę, a jeśli by nawet, to nieletnie domniemane narkomanki też mogą być bohaterkami... mało to takich komiksów było? A może i nie było wcale?
Jezu, czemu ta szyba się tak trzęsie? Jak ja mam tu spać?

V
Uff, wreszcie w domu. Śniadanie mistrzów.
O nie... nawet nie patrz w stronę łóżka, nie ma już dzisiaj spania. Sen jet dla słabych.
Ale, ale jak to? Przecież obiecałam...
Ciii, może dasz się przekupić kofeinką? Jak nie, to będzie dożylnie... albo obuchem.
Nooo, grzeczna dziewczynka. Taś taś kofeinko, taś taś...

KONIEC

Za tydzień powtórka i oczywiście żadne tam spanie dłużej. Moment wahania przy ustawianiu budzika przerywa: a co jak nie zdążę?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

ShareThis