niedziela, 16 września 2012

Mam dziecko

Wiecie, ta potrzeba zmian i zamieszanie, to stąd właśnie. Że dziecko mam, to znaczy kota, ale na tym etapie to niewielka różnica - spać w nocy nie daje, zabawiać trzeba, martwi wszystko od potrzeb fizjologicznych do ulubionych zabaw. I wszystko się kręci wokół.

Mam też nowe mieszkanie, inny ładunek ludzki na stanie, nagle znów daleko do centrum i wyjątkowo wszystko-poza pod nosem. Nawet cmentarz, a więc sąsiedzi spokojni. I staw. I stadninę koni.

Wszystko inaczej.

Żeby było w temacie bloga, kilka kwiatków z poszukiwania mieszkania:

"Pokój młodej chętnej wynajmę."
"Wynajmę pokój w zamian za możliwość adorowania Twoich stóp."
"Spokojny emeryt, palący, katolik szuka uczciwego..." 
To ogłoszenia. Natomiast oglądanie właściwe:
 "Bo ja lubię, żeby moje mieszkanie było ostatnie, bo ludzie się najpierw takich ruder naoglądają, a potem moje"
"Młodzi ludzie tego nie doceniają, to jest porządny parkiet. Prawda, synu? Ja wam powiem, ja ten parkiet pastuję osobiście odkąd tu mieszkam, to jest 40 lat pastowania. Nie jakieś byle co lakierowane"
Zdecydowałyśmy się na "byle co" lakierowane, z obawy że pan zechce tradycję cotygodniowego pastowania kontynuować.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

ShareThis